„Poezja niesamowita”- spotkanie z E.A. Poe

Po wiersze Edgara Allana Poe sięgnąłem, gdy dowiedziałem się, że jeden z moich ulubionych pisarzy – Howard Philips Lovecraft, inspirował się jego twórczością. Bez wahania kupiłem tomik poezji „Martwe morze i inne utwory poetyckie” wydawnictwa Vesper. Hipnotyzująca wręcz poezja, bo tylko tak ją mogę nazwać, skłania do refleksji na temat ludzkiego życia i pokazuje jaki pogląd na świat miał sam autor. Zachęcam do zapoznania się z twórczością Edgara Allana Poe, poniżej przedstawiam moją interpretację pięciu wybranych wierszy z wyżej wymienionego tomiku.

SONET – DO WIEDZY

O wiedzo, prawa córko dni dawno minionych,
Która bystrym spojrzeniem zmieniasz wszelką istność!
Czemu w serce poety zatapiasz swe szpony
Jak sęp, którego skrzydłem twarda rzeczywistość?

Jakże cię mam pokochać, jak twą mądrość cenić,
Skoro w jego wędrówkach jesteś mu wędzidłem
I bronisz skarbów nieba, co w blaskach się mieni,
Choć już uniósł się w górę nieulękłym skrzydłem?

Tyś wszak Dianę wstrzymała w jej zuchwałej jeździe,
Tyś Dryjady wygnała z ich leśnej ochłody
Każąc szukać schronienia na szczęśliwej gwieździe!

Toś ty wdzięczne Najady wypłoszyła z wody,
Elfy z łąki zielonej, a mnie, niby pliszkę,
Z rozmarzenia w lipcowy dzień pod tamaryszkiem.

Tłumaczenie: Włodzimierz Lewik

Osoba mówiąca w wierszu, najprawdopodobniej sam Edgar Allan Poe, już na samym początku zwraca się bezpośrednio do wiedzy – „O wiedzo”. Z pierwszej zwrotki możemy wywnioskować, że podmiot liryczny jest w pewien sposób rozdrażniony. Apostrofa skierowana ku wiedzy ma imperatywny charakter, można wyczuć nawet nutkę żalu i goryczy. Wszak sama w sobie „wiedza” to coś, co poszerza horyzonty ludzkiego umysłu, nowe informacje o rzeczywistości które budują nasz całokształt oraz światopogląd. Jednak ten obraz jest zakrzywiony w tym dziele. Wiedza porównana jest do sępa wbijającego swe szpony „w serce poety”. Kładzie się mocny nacisk na emocje, wewnętrzny ból spowodowany przez wiedzę. Skrzydła ptaka są opisane jako „twarda rzeczywistość”, sugeruje to cierpienie spowodowane wybudzeniem z jakiegoś marzycielskiego stanu, podmiot liryczny może być też w pewnym sensie poirytowany, bo prawdopodobnie jego postrzeganie rzeczywistości w jakiejś kwestii musiało ulec zmianie. Tłumaczy to ostry ton pierwszych czterech wersów. Poeta jest rozżalony oraz zły, ponieważ jego światopogląd uległ zmianie.

Druga zwrotka daje czytelnikowi do zrozumienia, iż sęp może być w pewnym sensie „wojownikiem” wiedzy, który broni „skarbów nieba”, a sama wiedza jest jego wędzidłem – są nierozłączni. Można to zinterpretować jako „oświecenie”, które atakuje podmiot liryczny, a ten chce się temu oprzeć. Nie jest on w stanie pokochać, docenić wiedzy.

Trzecia strofa opisuje jak wiedza wpłynęła na dawne bóstwa, greckich bogów. Osoba mówiąca w wierszu wytyka wiedzy to co zrobiła, czyli : „Tyś wszak Dianę wstrzymała w jej zuchwałej jeździe; Tyś Dryjady wygnała z ich leśnej ochłody”. Boginie oraz leśne nimfy przestały istnieć w umysłach ludzi, a teraz szukają schronienia na „szczęśliwej gwieździe”. Poeta stwierdza, że wiedza kazała „uciec” starym wierzeniom jak najdalej od ludzi, do miejsca, gdzie będą bezpieczne.

Ostatnia zwrotka kontynuuje ten sam zamysł, co w poprzedniej strofie, z tym że teraz podmiot liryczny wypomina wiedzy, że przez nią w zapomnienie odeszły Najady (greckie nimfy wód lądowych) oraz Elfy. W dwóch końcowych wersach następuje ciekawe porównanie osoby mówiącej z tekstem do pliszki. Idąc poprzednimi odniesieniami autora do greckiej mitologii warto jest zaznaczyć że pliszka w starożytnej Grecji była poświęcona Afrodycie i był to ptak, który symbolizował czary, magię miłosną, a także uroki. Można się domyślać, że poeta nie lubi wiedzy, ponieważ ta wybija go ze stanu marzycielskiego, gdy leży pod drzewem.

Podsumowując, głównym motywem w tym wierszy jest niechęć autora do wiedzy, ponieważ jest w stanie ona zmienić postrzeganie pewnych rzeczy oraz przerwać rozmyślanie, marzenie.

DO ZANTE

Piękna wyspo, coś wzięła najpiękniejsze imię
Od najmilejszych kwiatów! Brzegi urodziwe!
O, ileż w waszym łonie chwil promiennych drzemie,
Które, gdy was oglądam, jawią się jak żywe.

Ileż scen szczęśliwości minionej, dalekiej.
Ileż zmarłych nadziei, ile snów prześnionych,
I marzeń o dziewczynie, co znikła na wieki,
I której już nie będzie na brzegach zielonych!

N i e b ę d z i e!… O, wy smutne i magiczne słowa,
Które wszystko zmieniacie! Już nigdy n i e b ę d z i e
Ni czasu, ani wspomnień… O, wyspo jałowa,
Przekleństwo twoim brzegom i kwiecistej grzędzie!
Hijacyntowa wyspo! Purpurowa Zante,
Isola d’oro! Fior di Levante.

Tłumaczenie: Włodzimierz Lewik

Bardzo ciekawy wiersz, którego adresatem jest grecka wyspa Zante (Zakynthos). To pewne, że autor uległ magii tamtego miejsca, już na samym początku opisuje je jako piękne miejsce z kwiatami oraz czarującym brzegiem. Cała bajkowa wręcz kraina jest „wypełniona” wspomnieniami poety, a wszystkie są dla niego jak żywe – „O, ileż w waszym łonie chwil promiennych drzemie, Które, gdy was oglądam, jawią się jak żywe.

Podmiot liryczny jednak zmienia swoje stanowisko w kolejnej zwrotce. Powoli przygotowuje odbiorcę na swoje traumatyczne doświadczenie życiowe, wszystko zaczyna się dość niewinnie: „ Ileż scen szczęśliwości minionej, dalekiej. Ileż zmarłych nadziei, ile snów prześnionych”- mamy tutaj do czynienia z lekkim pesymizmem spowodowanym ulotnymi chwilami, tęsknotą, nostalgią. Dopiero w trzecim wersie dowiadujemy się, że osoba mówiąca w wierszu doznała straty ukochanej osoby. Widać wyraźne cierpienie i rozżalenie, ponieważ owa wyspa przypomina mu o szczęśliwych chwilach, ale jednocześnie musi mierzyć się z ogromną pustką po zmarłej kobiecie.

Ostatnia strofa w większości obfituje w negatywne emocje, poeta zdaje sobie sprawę że już nigdy nie będzie w stanie spotkać się ze swoją ukochaną na tej cudownej wyspie. Określa ją nawet mianem „przeklęta”, gdyż nieważne ile razy tam będzie, tyle razy będzie miał w swoim umyśle kobietę, którą kochał. Mimo tego, to miejsce pozostaje dla niego: „Isola d’oro! Fior di Levante”, co z języka włoskiego znaczy – „Wyspa złota! Kwiat Lewentu”

ELDORADO

Rycerz na schwał
Na koniu w cwał
W dzień jasny i w noc bladą —
Śpiewając rad,
Wędrował w świat
I szukał Eldorado.

Przeminął wiek —
Osiwiał człek,
Duch troską drżał mu bladą —
Bo nigdzie mu
Nie błysł kraj snu
Rojone Eldorado.

A gdy już był —
Bez sił, bez sił,
Napotkał — marę bladą.
O, cieniu, mów,
Gdzie kraj mych snów
Mów, gdzie jest Eldorado?

Za szczyty gór,
Za kresy chmur
W krainę cieniów bladą —
Spiesz noc i dzień.
(Odrzeknie cień}
Tam znajdziesz Eldorado!

 Tłumaczenie: Antoni Lange

Na pierwszy rzut oka, może wydawać się iż jest to bardzo prosty i nieciekawy utwór. Czasem prostota słów potrafi wywołać u odbiorcy szereg przeróżnych emocji.

Mamy tutaj do czynienia z bardzo popularnym motywem przemijania, czasu oraz ludzkiego życia. Człowiek został porównany do rycerza, co ma symbolizować jego waleczność, moc, odwagę, zwycięstwo. Można podejrzewać, że autorowi chodziło tutaj o dorosłą osobę w kwiecie swojego wieku, która rozpoczyna swą wędrówkę przez egzystencję. Szuka on Eldorado – legendarnej krainy w Ameryce Południowej pełnej złota. Trzeba podkreślić fakt, że owe miejsce odgrywa też rolę znaczenia alegorycznego, a niekoniecznie dosłownego – zależy to od interpretacji osoby czytającej – pod tym słowem może znajdować się wiele znaczeń/interpretacji.

Właśnie w kolejnej zwrotce pojawia się motyw przemijania czasu – minął wiek, rycerze osiwiał i nie znalazł upragnionego celu jaki postawił sobie, gdy był młody. Starość odcisnęła na nim swoje piętno, ponieważ stracił siły lecz pomimo tego kontynuował on swoją wędrówkę. Napotkał „marę bladą” (śmierć) i w akcie desperacji zadał jej pytanie – „ Gdzie kraj mych snów mów, gdzie jest Eldorado?”

Ostatnia strofa to odpowiedź zmory. Wynika z tego, że tak naprawdę Eldorado można znaleźć tylko wtedy, gdy się umrze. Cały utwór jest zatem streszczeniem ludzkiego życia w kilku zwrotkach. Tekst wygląda na banalny i błahy, ale prawdopodobnie pierwotnym założeniem autora miało tak to wyglądać. Całościowo prezentuje on dążenie do celu, który jest nieosiągalny, o marzeniach o czymś niemożliwym, o byciu nieświadomym jak zwodne są marzenia i jak mało czasu mamy za życia.

MILCZENIE
Edgar Allan Poe

Są takie bezcielesne rzeczy, są zjawiska,
Co mają byt podwójny, jak bliźnięca owa
Moc, co naraz z materii i ze światła tryska —
I naraz tworzy bryłę i cień w sobie chowa.

Tak dwulice Milczenie: naraz brzeg i morze,
Ciało i duch; pustynne kocha rumowiska,
Świeżą porosłe trawą; są w nim jakieś zorze,
Jakieś ludzkie pamiątki: więc się go nie trwożę,
Choć łzy mi płyną. Nigdy — dźwięk jego nazwiska.

To milczenie cielesne. Żadna zła potęga
Nie tkwi w nim. Więc spokojny bądź u jego progu.
Lecz, jeśli kiedy z losów woli nieodmiennej
Stanie przed tobą jego cień — elf bezimienny,
Co opętał samotny świat, dokąd nie sięga
Ludzka stopa — na ten czas duszę poleć Bogu!

Tłumaczenie: Antoni Lange

Moim pierwszym skojarzeniem, gdy pierwszy raz spotkałem się z tym wierszem, było mocne echo słów Williama Szekspira –„Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, Niż się ich śniło waszym filozofom”. Choć nie występuje tutaj nic takiego, co przekracza w jakikolwiek sposób ludzi rozum, to rzuca się to od razu w oczy. Mam wrażenie, że jest to po prostu nieświadome nawiązanie.

Utwór jest o milczeniu człowieka (samotności), co do tego nie ma wątpliwości. Autor starał się ukazać, że milczenie ma dwa oblicza –przyjazne i złowrogie. To pierwsze, objawia się wtedy gdy samotność jest dla nas czymś, czego pragniemy. Chcemy być daleko od innych, od cywilizacji, po prostu sami. Drugie występuje, kiedy potrzebujemy kogoś ponieważ może obarczać nas frustracja, smutek i strach. Podejrzewam, że słowo „dwulice” nie jest przypadkowe, w życiu jest tak, że raz czujemy się dobrze sami, a niekiedy po prostu możemy oszaleć będąc w sidłach samotności.

Sam autor stara się przekonać nas to nic takiego, to coś co może nam sprawić przyjemność lub nie. Mogą płynąć łzy, ale wkrótce minął, według niego „Żadna zła potęga nie tkwi w nim. Więc spokojny bądź u jego progu”. Cały utwór przekazuje wiadomość, że samotność to tak naprawdę nic złego, ani wiecznego.

DO MATKI

W niebiosach – przeczuwana z dawna to zagadka –
Kiedy anioły szepczą ze sobą do ucha,
Nie znajdą śród wyrazów najsłodszych dla ucha
Gorętszego, świętszego nad ten wyraz: „Matka!”

Więc z dawna cię już zowię tym imieniem drogiem,
Ciebie, coś mi jest więcej niż matka rodzona,
I jedna dziś napełniasz treść mojego łona,
Odkąd nasza Wirginia stanęła przed Bogiem.

Matka moja, co wcześnie opuściła syna,
Była tylko mą własną matką, lecz jedyna
Ty – byłaś matką owej, com kochał nad życie.

Droższaś mi więc od matki, com miał w dni rozkwicie,
Tak jak moja małżonka, co śpi w grobów głuszy,
Była droższą mej duszy nad życie mej duszy.

Tłumaczenie: Antoni Lange

Bardzo osobisty utwór, zaadresowany do matki. Pragnę zwrócić uwagę na fakt, iż autor – Edgar Allan Poe, stracił matkę Elizę gdy miał zaledwie dwa lata (umarłą na gruźlicę). Niedługo po jej śmierci, zmarł również jego ojciec, przez co Edgar został adoptowany przez Johna i Francis Allan. Adresatem nie jest jego rodzicielka, lecz jego matka z rodziny zastępczej.

Poeta w bezpośredni sposób przekazuje swoje myśli, twierdzi że anioły w niebie nie są w stanie zrozumieć kim dla człowieka może być matka, wszak powstali oni dzięki bożej mocy.
W kolejnej strofie przyznaje się, że droższa mu jest ona (matka zastępcza) niż jego rodzicielka, wspomina nawet Wirginię – dom do którego się przeprowadził ze swoją prawdziwą matką, jednak zdaje się to nie mieć żadnego znaczenia dla poety. Stwierdza jasno, iż kocha nad życie matkę, która go wychowała.

Nieoczekiwanie w ostatniej zwrotce jesteśmy świadkami kolejnego tragicznego momentu w życiu autora, jego żona też umarła. Można założyć, że osoba mówiąca w tekście pogrąża się coraz bardziej, nie może pogodzić się z utratą.

                                                                                                                      Tomasz Wcisło